Nasza wyprawa na Islandię miała charakter naukowo-poznawczy. W czasie wyjazdu zbieraliśmy materiały do pracy magisterskiej oraz pobieraliśmy próbki rdzeni (przyrostów rocznych) drzew w ramach projektu, którego celem jest wykazanie zależności pomiędzy erupcjami wulkanów a zmianami grubości przyrostów rocznych drzew na Islandii. Poza częścią typowo naukową celem wyprawy była także eksploracja Islandii, poznanie jej zróżnicowanego krajobrazu: gór, wulkanów, pól lawowych, jezior i lodowców. Podróż rozpoczęliśmy 12.08.2012 r., natomiast zakończenie wyprawy miało miejsce 31.08.2012 r.
Islandia (Iceland - Ziemia Lodów) - na myśl o tym miejscu wszyscy myślą o śniegu, mrozie, lodowcach i zorzy polarnej. Tym czasem Islandia przywitała nas deszczową aczkolwiek ciepłą pogodą. Troje młodych badaczy, każdy zafascynowany innym ze skarbów Islandii. Marlena Jakubowska - pragnęła dotknąć gorącego oddechu wyspy, zobaczyć i wspiąć się na wulkan, Aneta Rzepecka - w nielicznych islandzkich lasach miała nadzieję odnaleźć wehikuł czasu - zgłębiając tajniki środowiska na podstawie analizy przyrostów rocznych drzew chciała sprawdzić wpływ erupcji wulkanicznych na zmiany klimatu, Krzysztof Góral - zafascynowany jęzorami lodu i zmianami klimatycznymi chciał sprawdzić kondycję islandzkich lodowców.Na początku naszej wyprawy postanowiliśmy zasięgnąć porad islandzkich naukowców, udaliśmy się więc do Institute of Earth Science na Uniwersytecie Islandzkim. Nawiązaliśmy kontakt z glacjologami - Prof. Helgi Björnnsonem oraz Dr inż. Finnurem Pálssonem, którzy wsparli nas wiedzą i zasobami kartograficznymi, a także radami odnośnie naszej podróży po wyspie (fot. 1).
Po spotkaniu oraz odnotowaniu wskazówek Prof. Björnnsona i Dr Pálssona zwiedziliśmy Reykjavik. Stolica i największe miasto - wizytówka Islandii, pokazała mieszaninę zachodniego stylu nowoczesnych miast z zachowaniem tradycyjnej architektury. Stare kościoły, malownicze domki, sklepy z pamiątkami i mnóstwo Polaków - emigrantów robotniczych. Zwiedziliśmy stolicę i nadszedł czas na zajęcie odpowiedniego miejsca na poboczu drogi z dużą tabliczką z nazwą następnego miasta na naszej trasie - Akureyri - kierunek północ. Podróżowanie stopem w trzy osoby z ogromnymi plecakami było dość ryzykowne i byliśmy pełni obaw, jednak wiodło nam się lepiej niż się tego spodziewaliśmy. Ponieważ na Islandii większość osób porusza się dużymi terenowymi samochodami cały nasz dobytek razem z nami przesuwał się z dnia na dzień dalej po jedynej na wyspie autostradzie nr 1.
Fot. 1. Podczas pobytu udało się nawiązać współpracę m.in. z glacjologiem Prof. Helgii Björnnsonem
(fot. A. Rzepecka).
Podróżując z różnym szczęściem w końcu dotarliśmy do Akureyri. Malowniczo położone miasteczko na północy Islandii podziwialiśmy z biwaku rozbitego po przeciwnej stronie fiordu. Następnego dnia w samo południe dotarliśmy do naszego pierwszego ważnego celu - Wodospadu Bogów czyli Go?afoss. Wodospad robi wrażenie - stworzony przez wody topniejących lodowców, spada z wysokości kilkunastu metrów tworząc piękny kanion idealne miejsce dla tłumów turystów.
Kolejnym celem były okolice Jeziora Mývatn położonego w jednym z kraterów rozległego wulkanu Krafla (fot. 2). Jezioro i jego okolica rzeczywiście robią wrażenie - piękny błękit płytkiej wody idealnie współgra z zielonymi brzegami, które kontrastują z wszechobecną czarną lawą. I właśnie ona dzieliła nasz kemping od jeziora a jednocześnie sprawiała wrażenie „kosmicznej plaży”. Na szczęście trafiliśmy na dobrą pogodę i rozpoczęliśmy eksplorację okolicy. Dotarcie do krateru okazało się nie łatwą sprawą - krajobraz przypominał kadr z filmu „Władca Pierścieni” - na przemian, pola lawy, ostre skały wulkaniczne i tereny pokryte pyłem wulkanicznym. Co pewien czas zielone zarośla urozmaicały krajobraz. Obchodząc krater dookoła po grani najbardziej dał nam się we znaki wiatr. Momentami trudno było ustać na nogach - jego siłę powodowała znaczna wysokość względna krateru i brak przeszkód na drodze ruchów mas powietrza. Patrząc na wschód widać był jezioro Myvatn z pseudokraterami, a na południowym zachodzie rzucał się w oczy główny krater wulkanu Krafla. Całe jego przedpole można było porównać tylko z surowym krajobrazem księżycowym. Nic dziwnego, że Neil Armstrong przybył w to miejsce przed swoim pamiętnym lotem na Księżyc.
Fot. 2. Krzysztof Góral w jednym z kraterów rozległego wulkanu Krafla (fot. A. Rzepecka).
Ciężkie plecaki dawały nam w kość, ale po dotarciu do jeziora Eilifsvotn skręciliśmy na wschód kierując się bezpośrednio w stronę wodospadu. Widząc go już na horyzoncie nie mogliśmy uwierzyć, że dotarcie do celu zajmie nam jeszcze kilka godzin. Ocena odległości na otwartym terenie nie należy do prostych rzeczy. W końcu zmęczeni ujrzeliśmy potęgę wody Jökulsá á Fjöllum (tłum. isl. „Rzeka Lodowcowa z Gór”). Jeden z najpotężniejszych wodospadów Europy zapadnie nam na długo w pamięci. Potężny huk towarzyszy spadającej wodzie z wysokości kilkudziesięciu metrów. Kłęby milionów małych kropel wody unoszą się wysoko i są widoczne z odległości kilku kilometrów. Aż strach pomyśleć jak wodospad wygląda wiosną podczas wzmożonego topnienia lodowców.
Fot. 3. W drodze do wodospadu Dettifoss. Marlena Jakubowska u wylotu tunelu lawowego (fot. A. Rzepecka).
Fot. 4. Krótki pobyt nad Jökulsárlón - jezioro po którym pływają oderwane od lodowca Brei?amerkurjökull góry lodowe (fot. A. Rzepecka).
Fot. 5. Pobór prób z Betula Pubescens przy Burfell w niedalekim sąsiedztwie wulkanu Hekla (fot. M. Jakubowska).
Fot. 6. Podczas pobytu na Islandii udało się nawiązać współpracę z jedynym dendrochronologiem na wyspie
-
Dr Olafurem Eggertsson (fot. A. Rzepecka).
Strona Główna | Statut | Historia | Zarząd | Działalność | Galeria | Linki | Kontakt
Copyright © SKNG UŚ
Licznik odwiedzin: